mixed check

Ostatnio coraz częściej stawiam na 'szalone' zestawy. Szalone - pojęcie względne. Kiedyś było dla mnie nie do pomyślenia, pomieszać ze sobą różne wzory. To się zmieniło, natomiast przy doborze kolorów nadal jestem ostrożna. Do barwnych szaleństw pewnie się jeszcze przekonam... Ktoś, kto jest tutaj ze mną od początku mojej przygody modowej wie, że zawsze lepiej czułam się w tych typowych 'zwyklakach'. I wiecie co? Nie wiedziałam, co tracę. Ubieranie się z fantazją - nawet minimalną - to jest dopiero frajda. Teraz tak naprawdę odkryłam, w czym czuję się najlepiej, w jakich ciuchach to jestem ja. Może to banalnie brzmi i pewnie dla niektórych z Was wyjdę na jakąś powierzchowną paniusię, ALE uwierzcie mi, ubranie potrafi zmienić nastawienie do samego/samej siebie. Nie próbujcie mi teraz wmówić, że trzeba mieć kasę... Że tylko mając szafę pełną markowych ubrań jesteście w stanie odnaleźć swoje modowe ja. Jestem przykładem na to, że wystarczy dobrze poszukać w lumpeksach albo na wyprzedażach, aby to osiągnąć. I tak, mimo wszystkich narzekających na ciucholandy, ja będę ich bronić :P Tym pozytywnym akcentem kończę. Nie pamiętam już, kiedy napisałam tutaj tak długi wpis... Musiałam się wygadać :) 

Miłego dnia! 

hat new look

coat united colors of benetton

turtleneck nn

skirt nn

boots deichmann 

sunnies nn