high-waisted jeans.

Ten wpis będzie z kategorii 'tych w biegu', więc tym razem nie przeczytacie moich filozoficznych wypocin. Za to zestaw składałam w głowie już od dawna. Dopiero ostatnio udało mi się -oczywiście w sh- dołapać takie spodnie, które śniły mi się po nocach (dosłownie). Pamiętam jak śmiałam się z fotografii mojej Mamuśki w tego typu dżinsach, a tu proszę, jednak wszystko zostaje w rodzinie. Mam cichą nadzieję, że Wam też się spodobają. Zostawiam Was ze zdjęciami, a ja zmykam pod kołdrę się kurować... ZNOWU... 
Miłego dnia Moi Drodzy! 


memories.

Wzięło mnie dziś na wspomnienia. Postanowiłam się więc z Wami nimi podzielić. Wybrałam zdjęcia z zeszłorocznej jesieni, bo takie one są dalej.. aktualne. To było aż/dopiero rok temu. Olo tak urósł, prawie tak bardzo jak moje włosy (swoją drogą nie wiem jakim cudem one tak szybko rosną, jak nie poświęcam im praktycznie żadnej uwagi... Nic tylko się cieszyć). To, że dzieci w rok się tak zmieniają - to wiedziałam, byłam przygotowana. Chyba rzadko kiedy można czuć się przygotowanym na zmiany. No, chyba że na zmianę fryzury po wcześniejszym umówieniu się do fryzjera... Jeśli chodzi o mnie to od tamtego czasu troszkę straciłam masy, więc to chyba dobrze. Teraz nie pozostaje mi nic innego jak wyrobienie rzeźby ;-) Mam nadzieję, że przed zimą nie przyczepi się do mojego brzucha żadna 'oponka'... Ale jak to napisałam wyżej- na takie zmiany nie można się przygotować. Można tylko jeść mniej słodyczy, żeby tego uniknąć. Tylko, że... one zawsze tak chcą żebym je zjadła. I te nieszczęsne słodkości będą - przynajmniej dla mnie- rzeczą niezmienną...

one sweater for the bad weather, please!

Uwielbiam puchate sweterki. Odkąd pierwszy raz poczułam ich ciepło, od razu wiedziałam, że będą idealne na zimę, czy chłodną jesień. Od miłości do nienawiści niedaleka droga, więc przyznam się Wam, że nie lubię swojej grzywki. No, nie lubię. Choćby nie wiem jaka była fajna 'po fryzjerze' to jak odrośnie to jest jakiś drmat. Układa się jak chce, w którą stronę chce.. Po prostu - żyje własnym życiem.  Ale z włosami to chyba tak jest, że rzadko kiedy mnie słuchają. Mam nadzieję, że Wasze sa chociaż trochę bardziej posłuszne... W życiu obecna jest dokładnie ta sama 'śpiewka' o miłości i nienawiści. Tylko dotyka poważniejszych tematów niż jakaś tam niesforna grzywka. Zdarzyło mi się kiedyś zakochać się w kimś tak bardzo, że aż go znienawidziłam, za to że nie udawało nam się ułożyć wspólnej drogi. Kasowałam numer telefonu, nie obserwowałam na 'fejsie', żeby nie widzieć postów. Żeby szybciej zapomnieć. Przestraszyłam się uczucia, tak samo jak i on. Pewnie każda/każdy z Was tak chciał kiedyś uciec od kogoś.... I wiecie co? Koniec końców nie udało mi się. Stety. Dziś ten 'znienawidzony' typ jest moim Mężem i ojcem mojego Synka. Cieszę się, że wtedy uległam sama sobie, że nie byłam 'twardzielem' jakim zdarzało mi się często być, bo nie miałabym tych, którzy teraz są w moim życiu najważniejsi... 


Tidebuy shoes.

Myślę, że znacie już stronę TIDEBUY (jeśli nie, to koniecznie musicie zapoznać się z ich asortymentem). Tym razem mam w planach zamówić -właśnie z tej strony- butki na jesień. Wiem, że jesteście dobrymi doradcami, więc właśnie do Was kieruję moje propozycje botków i oczywiście liczę na Waszą pomoc! Wy też możecie coś dla siebie znaleźć, bo naprawdę jest w czym wybierać - KLIK. Zawęziłam troszkę krąg wypatrzonego obuwia, żeby było łatwiej. Wybrane przeze mnie buty są na 'podwyższeniu', bo.. je uwielbiam! Nawet przy małym brzdącu są one dla mnie wygodne, chociaż wiem, co o młodych mamach na obcasie sądzą starsze Panie.. Ale trudno, jakoś to przeżyję. Na szczęście mój Olo jest w miarę grzecznym dzieckiem i nie muszę za nim biegać, bo wtedy miałabym zadanie trudniejsze o jakieś... milion procent. 
Tak więc doradźcie mi Moi Drodzy!


think pink!

Różowy płaszczyk to kolejny nabytek z 'babcinej szafy'. Coraz bardziej mnie ona zaskakuje! W takie dni jak teraz - szarobure - trzeba sobie trochę podkolorować życie. Stąd wszechobecny róż, którego albo się uwielbia albo nienawidzi.
Mamy tu obecne jakieś fanki lub przeciwniczki tego koloru? :-) 
Znowu dopadła mnie choroba, więc zmykam się kurować, a Was zostawiam ze zdjęciami...


leather midi skirt.

Od dawna chciałam kupić skórzaną spódnicę / spódniczkę. Jednak zawsze coś było nie tak jak trzeba.. Głównym przeciwnikiem tego typu 'kreacji' był mój mąż (eh ci  faceci...). Gdyby nie moja Mama i urodzinowy prezent od niej, pewnie dalej biłabym się z myślami czy kupić ową spódnicę czy nie. Jednak fajnie jest, kiedy czasem ktoś decyduje za Ciebie, albo pomaga w podejmowaniu decyzji. Tutaj akurat chodziło o błahostkę, ale jeśli chodzi o ważniejsze sprawy też często szukamy pomocy u najbliższych. Ja na przykład, zawsze konsultuje swoje 'za i przeciw' z Mamą i Mężem.. Bez ich pomocnych rad nie sprostalabym wielu problemom, które okazały się naprawdę trudne do ogarnięcia dla jednej osoby. Ciąża, pierwsze trudy młodego macierzyństwa, powrót na studia i do pracy... Każdemu jest czasem ciężko, ale najważniejsze jest to, żeby tego w sobie nie dusić, tylko podzielić się problemem z najbliższymi osobami. Doskonale wiem, co mówię, bo sama byłam typem człowieka skrytego - chciałam sama sobie ze wszystkim dać radę, a tu proszę - nie da się.. Proszenie kogoś o pomoc, czy radę, nie jest oznaką słabości. I cieszę się, że w końcu to zrozumiałam...
Zostawiam Was więc z moimi przemyśleniami i skórzaną spódnicą w roli głównej. 
Jak Wam się podoba?



it's all about blazer!

Studia i praca pochłaniają mi teraz masę czasu, więc jak tylko mam wolną chwilę to wyciągam moją kochaną Mamuśkę na zdjęcia i tworzymy coś, co później znajduje się tutaj - na blogu. I mam cichą nadzieję, że efekty naszej dzisiejszej pracy Wam się spodobają. Marynarkę i golf wypatrzyłam w SH. Te sklepy z odzieżą używaną naprawdę nigdy, no nigdy nie przestaną mnie zaskakiwać swoim asortymentem i zawsze będę ich klientką! Znane marki, a ceny dużo niższe. Lubię to! A wy?


hello autumn!

Oficjalnie stwierdzam, że nadeszła jesień. Długo nie mogłam do siebie dopuścić tej myśli, że to już..  Mimo dokładania wszelkich starań  i ja uległam tym wszystkim wirusom i tak o to zaczęłam kolejną porę roku. Stąd też taka chwilowa przerwa w dodawaniu postów. Szczerze mówiąc w ograniczeniu czasu na bycie tutaj skutecznie pomogła mi też Uczelnia, która 'przyciągnęła' mnie do siebie w minioną sobotę. Kolejny rok studiów czas zacząć! Życzcie mi powodzenia... Oj, na pewno się przyda.. 


P.S. Coś ostatnio nie mogę się 'oderwać' od kapeluszy, wybaczcie mi :)))))



Tidebuy TRENCH COATS.

Przygotowałam dziś dla Was taką moją małą listę życzeń - jeśli chodzi o płaszcze - ze strony TIDEBUY. Muszę przyznać, że jako sklep internetowy ma on do zaoferowania ceny niższe niż choies.com, czy sheinside.com. Na stronie znajduje się naprawdę spora ilość płaszczyków jesiennych, więc nie traćcie czasu i przygarnijcie któryś z NICH do swojej szafy! Tym bardziej, że zostało juz niewiele czasu do zakończenia wyprzedaży aż do -80% na wszystkie produkty z TIDEBUY!


CENA I PRODUKT TUTAJ

Rights

All of the blog contents are my property. You are not allowed to copy them without my permission.